piątek, 29 stycznia 2010

Weekendowa Cukiernia - Ciasto potrójnie czekoladowe

Najpierw chciałabym podziękować Tilianarze z Esem, Ani, Basi, Narzeczonej, Oczku, Peggy, Polce, Ptasi i Michowi za ostatni weekend. Było wspaniale, jeśli ktoś jest ciekawy jak bardzo wspaniale to może przeczytać i obejrzeć fotki na zalinkowanych blogach :).

Teraz muszę zająć się własnymi karygodnymi zaniedbaniami i zaległościami.
Najpierw Weekendowa Cukiernia wersja 2 poprawiona (nowy banerek i zmienione zasady). W tym miesiącu przewodniczy Goś. Zaproponowała aż 3 desery: Ciasto potrójnie czekoladowe, tort marchewkowy i mus czekoladowy. Mnie najbardziej przypadło do gustu ciasto czekoladowe i właśnie dziś chciałabym je przedstawić.



Zrobiłam ciasto w formie małych torcików, z tego co sobie przypominam wyszło 6. Nie pamiętam za dobrze, bo były przepyszne i znikały błyskawicznie, ledwo udało się uchować jeden do zdjęcia.

Przepis na stronie Goś.

Nie wprowadziłam dużych zmian, poza wykorzystaniem czekolady mlecznej do ciemnego musu i rezygnacją z cukru w musie jasnym.

Ciasto potrójnie czekoladowe

SPÓD:
150g czekolady gorzkiej
100g masła
5jaj
1łyżka kakao
175g cukru

MUS CIEMNY:
100g czekolady gorzkiej (dałam mleczną; przyp. f.)
100g masła
3jaja
115g cukru
2łyżeczki kakao
2łyżeczki żelatyny w proszku

MUS JASNY:
65g czekolady białej
skórka pomarańczowa
3jaja
115g cukru (dałam najwyżej 3 łyżeczki; przyp. f.)
2łyżeczki żelatyny

Nagrzać piekarnik do 180°C. Formę o średnicy 20-23cm wysmarować masłem i wyłożyć papierem do pieczenia. Czekoladę z masłem rozpuścić w gorącej kąpieli wodnej (czekoladę połamać na małe kawałki, wrzucić do miski, którą postawić na garnku z wodą. Wodę zagotować , podnosić miskę i jeżeli jej spód parzy w rękę – na chwilę odstawić miskę z garnka, pomieszać czekoladę i z powrotem umieścić na garnku z wodą). Odstawić i ostudzić. Zmiksować żółtka z kakao. Dodać do czekolady. Ubić białka na sztywną masę, dodawać stopniowo cukier aż piana stanie się sztywna i błyszcząca. Ubite białka wymieszać z masą czekoladową i wylać do przygotowanej formy. Piec 20-25(do 35)min. Wyjąć z piekarnika, ostudzić w foremce.

Ciemny mus zrobić tak jak spód + razem z ubitymi białkami dodać do masy czekoladowej również rozpuszczoną w 80ml ciepłej wody żelatynę. Wylać masę na upieczony i ostudzony spód. Włożyć na ok. 2godz. (najlepiej na całą noc, ale jeżeli nie mamy czasu – tak długo, aż masa stężeje) do lodówki.

Jasną masę przygotować tak jak ciemną, tylko czekoladę rozpuścić na parze bez masła, a dalej postępować wg przepisu wyżej. Wylać na ciemną warstwę i włożyć na całą noc do lodówki.

32 komentarze:

  1. Boże, chyba przestanę tu zaglądać, bo znowu zaśliniłam klawiaturę!
    Cudo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Auć :)
    Twoje maleństwa przyprawiają mnie o zawrót głowy Fela :)
    Ach dzisiaj po pracy idę na pocztę coś Tobie wysłać :))))
    I ja dziękuję za wspaniały weekend :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Felluniu, piękne to ciacho :) Ja je piekę na niedzielę na obiad z teściami, a dziś powtórka z musu czekoladowego :)
    Dzięki za wspaniałą zabawę i już czekam na kolejną :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Piekne cI wyszly!!!!! a ze pyszne,to wiem :) :)
    Pozdrawiam cieplutko i super mieliscie weekendowe spotkanko!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne to cudo, ciastko jak marzenie

    OdpowiedzUsuń
  6. Beatko, to całe szczęście, że ostatnio nie mam czasu publikować, szkoda sprzętu komputerowego :D

    Polko, zaraz do Ciebie napiszę :)

    Til, upiecz, będziecie zachwyceni. Musimy się umówić jakoś na wymianę łupów bo chwilowo jestem bez formy ;)

    Gosiu, prawda, że pyszne? Bardzo eleganckie ciasto. Zlot był naprawdę fantastyczny, aż ciężko sobie wyobrazić, że będzie tak fajnie :)

    Michu, i bardzo smaczne, fajnie było Cię poznać :)

    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Felu, przeurocza miniaturka! Ma sie ochote natychmiast zanurzyc w niej widelczyk...
    I oczywiscie cudne zdjecie, jak zwykle :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Felluniu,
    jak zwykle pięknie, jak zwykle mam ochotę, tak jak Bea napisała, zanurzyć w tych pysznościach widelczyk (lub łyżeczkę;))
    Bo są to pyszności jak sama napisałaś, a co mnie bardzo cieszy;)
    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
  9. Beo, rzeczywiście, ja też chętnie bym zanurzyła :)

    Goś, dziękuję Ci za ten przepis, jest naprawdę świetny, to bardzo efektowne ciasto w sam raz na jakąś specjalną okazję :)

    Wiosenko, zgadzam się z Tobą w 100% :)

    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach Felunia, Twoje bielutkie zdjecia przyprawiaja o zawrot glowy, nie dosc ze ciasto potojnie-tylko-czekoladowe - cudenka! chyba szesc mowisz, usmialam sie :D
    Wogole guru Ty moj - susze bialak i bede probowala cos zmajstrowac :) Dziekuje za lekcje, teraz wydaje mi sie, ze rozumy zjadlam...

    OdpowiedzUsuń
  11. Majanko, dziękuję :)

    Basiu, już wyjaśniam tę wątpliwość co do ilości torcików. Otóż zrobiłam je w czwartek przed naszym Zlotem i nie zdążyłam od razu sfotografować. Sama rozumiesz, że zaistniałe w międzyczasie wydarzenia mogły przytępić mi pamięć takich szczegółów jak ilość torcików :) A co do makaroników to nic się nie martw, wyjdą świetnie!

    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. felluniu,
    i co ja mam powiedziec? Piekne ciacho jak zawsze, pieknie sfotografowane...i to jest wlasnie caly problem;) Musze zamykac zone w lazience kiedy ogladam Twojego bloga bo ona zawsze chce cos co Ty upieklas:))

    OdpowiedzUsuń
  13. Mistrzuniu, ależ to smacznie wygląda! Ja się właśnie do rzeczonego przymierzam. Na razie mam czekoladę ciemną i żelatynę (ale nie w płatkach ;)))
    Teraz poluję na białą, bo w półki w kaufie powiedziały mi, że nie mam tam czego szukać, jeśli chodzi o tę białą. Cóż, póki co - obeszłam się smakiem, a teraz się ślinię ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Arku, czy zamykanie małżonki w łazience to nie jest maltretowanie? Nawet nie mów, że to robisz ukochanej kobiecie bo naślę na Ciebie odpowiednie służby :)

    Oczko, ja sobie żelatynę z grubsza przeliczyłam na listki bo słabo mi wychodzi z proszkowanej, ale w oryginale jest proszkowana. Szukaj białej czekolady bo torcik Goś musi być potrójnie czekoladowy a nie podwójnie i ta biała pianka na wierzchu świetnie mu robi :)

    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Wchodzi tam sama dobrowolnie po sladach rozsypanej czekolady:)

    No, a bluze masz tylko musisz poczekac do marca:D

    OdpowiedzUsuń
  16. Jakie to piękne i puchate ;) Aż mi się uszy trzęsą jak coś takiego widzę. Mmmm...

    OdpowiedzUsuń
  17. Chyba jutro pobiegnę po czekoladę... może jutro odśnież odrobinę bo zasypani jesteśmy na maksa... przepysznie i nawet wręcz obłędnie wygląda!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Arku, wygląda to na próbę przekupstwa, niestety bardzo udaną, więc już nic nie mówię tylko czekam do marca :D

    Dziwnograjku, rzeczywiście, ciasto wychodzi niezwykle puszyste, bardzo Ci polecam przepis Goś :)

    Myniolinko, jak tylko odśnieżysz wąską ścieżkę to leć po czekoladę, naprawdę warto :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  19. Wow, L. takie też chce. To przez Ciebie. A zamknąć go w łazience nie mogę, bo kto mi będzie gotował gdy późno wracam. I co?

    OdpowiedzUsuń
  20. Narzeczono, zdecydowanie nie opłaca się zamykać współmałżonków w łazience :) L. nie upiecze tam również chleba i nie zrobi wałka, już lepiej zrób deserek :)
    Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ciesze sie, ze wrocilas juz z wojazy Felluniu :) Pewnie kilka kilogramow ciezsza ale patrzac na te wszytskie sprawozdania z Waszego spotkania mysle, ze warto bylo :)) Tyle pysznosci.

    Deserek wyglada przepysznie. Jak z prawdziwej cukierni :))

    OdpowiedzUsuń
  22. to ja Ci dziękuję :)
    bardzo się cieszę, że Cię poznałam.

    szczególne podziękowania należą Ci się za nocne pogaduchy w towarzystwie drinków i skrzypiących materacyków :)

    mam nadzieję, że takie spotkanie da się powtórzyć :)

    Ps. już mam dla Ciebie pokazową rozetkę :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Fellunia, dziekuje za wyjasnienia, juz Cie o nic nie posadazm :-) myslalam po prosu, ze byliscie tak glodni, ze naprawde nie bylas pewna czy bylo ich 5 czy 6?
    A makaroniki umowione na przyszly weekend, moze jakis barwnik zdaze zakupic, jesli nie to znow bede eksperymentowac z jagodami, natomiast krem cytrynowy na 200% zrobie do nich!
    :*
    PS. Rany, a Karola dalej o rozetce :-))

    OdpowiedzUsuń
  24. Majko, na szczęście nie jest tak źle, pyszności było mnóstwo ale i chętnych trochę :)

    Peggy, ja też mam nadzieję na powtórkę i oglądanie rozetki, biało-zielonej nitki oraz oczkownicy :D

    Buruuberii, rozetka to podstawa :) Ten krem cytrynowy uwielbiam od czasu wspólnego makaronowania z Til, nie dziwię się, że i Tobie przypadł do gustu. A te borówki (u nas jednak jagody) to Twój genialny wkład, strasznie mi się podobały te makaroniki z posypką. Trzymam kciuki w przyszły weekend :)

    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
  25. nooo rozetka to podstawa :)Basia Ci zazdrości, jak nic ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Właśnie, zauważyłam u Basi jakiś niewyjaśniony lęk przed rozetką :) Być może Kasia będzie w stanie to wytłumaczyć :D

    OdpowiedzUsuń
  27. Iponująco wygląda to Twoje ciacho:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Ciasto wygląda apetycznie to samo przepis

    OdpowiedzUsuń
  29. Upieklam, wyszlo rewelacyjnie :)

    OdpowiedzUsuń
  30. co to znaczy przyp.f ?

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails