
Kilka miesięcy temu, między innymi dzięki zupełnie nieświadomym podszeptom mojej siostry postanowiłam znaleźć mąkę na kukurydziane tortille. O dziwo udało się ją kupić i odtąd możemy się czasem raczyć przepysznymi enchiladami, fajitasami i innymi nieskomplikowanymi daniami o przyjemnych dla ucha nazwach. Nie jadłam ich już całe wieki, bo w sklepach można kupić tylko pszenne placki, co mnie zdecydowanie nie urządza.
Tortilli nie można zrobić ze zwykłej kukurydzianej mąki, bo się nie sklei i będzie inaczej smakować. Potrzeba specjalnej o nazwie Masa Harina. Jej produkcja może się wydać nieco przerażająca, moczy się ziarno kukurydzy w wodzie wapiennej w wyniku czego obłazi ze skóry oraz zyskuje na wartościach odżywczych i smaku. Tak przetworzone ziarno jest bogatsze w witaminę B3 oraz mikroelementy, przede wszystkim wapń, którego ogromne ilości przenikają do kukurydzy z roztworu. Można sobie o tych strasznych rzeczach doczytać otu. To artykuł z wiki, jako niechemik i w ogóle nienaukowiec, nie jestem w stanie zweryfikować, czy to nie jakaś kompletna bzdura, życzliwych naukowców proszę w razie czego o komentarz :)
W każdym razie wymoczone ziarna obiera się ze skóry, można je zmielić i wykorzystać do zrobienia tortilli w stanie mokrym lub suchym, jako mąkę. Spotkałam się również z wykorzystaniem Masa Harina w mieszankach mąki bezglutenowej ale sama tego nie próbowałam.
Tortille robi się bardzo prosto, trzeba zmieszać 2 szklanki Masa Harina ze szklanką wody, posolić do smaku, wyrobić ciasto i cienko rozwałkować. Tutaj niestety zaczynają się schody bo nie jest takie proste. Aby było łatwiej można kulkę ciasta umieścić pomiędzy dwoma arkuszami folii plastikowej lub lekko przyprószonymi mąką matami silikonowymi. Rozwałkowany placek przycinamy do równego koła o ulubionym rozmiarze i kładziemy na rozgrzaną patelnię. Upieczony odkładamy na talerz, przykrywamy wilgotną szmatką i odstawiamy w ciepłe miejsce. To naprawdę żmudna robota i ja jestem w stanie zrobić jednorazowo tylko kilka placków, tak w sam raz na obiad dla dwóch osób. Do hurtowej produkcji tortilli jest specjalne urządzenie: http://www.amazon.com/Norpro-Cast-Aluminum-Tortilla-Press/dp/B00004UE8E, nie wiem jednak czy to działa.
Z placków można sobie zrobić co się chce, dzisiaj były enchilady. Nie podam dokładnego przepisu, każdy robi tak jak lubi, ja przygotowałam nadzienie z ćwiartki pieczonego kurczaka, pół puszki pomidorów, papryczek, cebuli, czosnku, doprawiłam kminem, papryką, chili, solą i pieprzem. Naleśniki ułożyłam w naczyniu, polałam równie aromatycznym sosem pomidorowym, posypałam serem (jak nie ma odpowiedniego to sprawdza się taka twarda "mozzarella") i zapiekłam.
Cóż, wolałabym, żeby można było kupić gotowe miękkie kukurydziane tortille, mogłabym wówczas częściej zrobić sobie takie enchilady, ale dobre i to.
Na pociechę margarita:

Piękna przekąska !
OdpowiedzUsuńFelluniu,
OdpowiedzUsuńno teraz to napewno sie wprosze;) Tortille jadam chyba czesciej niz chleb hehe. Glownie w postaci kurczakowego fajitas z guoco, refried beans i kwasna smiet.
Podobno tortille najlepiej smazyc na rozgrznym nad ogniem kawalku blachy...zeby dodac autentycznosci , oczywiscie:)
Wiesz co Fella? To ja poproszę to do picia. Skoro ten cały proces taki skomplikowany, zmudny i tajemniczy to ja nie chcę :)
OdpowiedzUsuńA po co Ty jesteś na diecie?
To takie postanowienie noworoczne? :D
Buziaki :*
e.
Agatko, ślicznie dziękuję :)
OdpowiedzUsuńArku, zrobię tak jak mówisz następnym razem! Ja też uwielbiam tortille a miałam jakieś 4 lata przerwy, bo nie mogłam kupić kukurydzianych, teraz nadrabiam :)
Nad ogniem, hm, myślisz, że powinnam rozpalić ognisko w kuchni :D
Poleczko, u Ciebie można kupić gotowe kukurydziane placki, nie trzeba wałkowa. Zresztą pszenne są wszędzie tylko takich dla mnie nie ma :( No ale napić się zawsze można :D
Ta "dieta" to nie noworoczny wymysł, niestety od dość dawna ograniczamy powyższe zdrowe produkty na rzecz słodyczy :) Na szczęście nie całkiem :)
Serdecznie pozdrawiam!
No to ja poprosze taka jedna tortille nasz zywieniowy Ekspercie :))) A do popicia taki maly drineczek. Albo najlepiej dwa. Na druga nozke :))
OdpowiedzUsuńJejku ale to sliczne :) Ta tortlle musze koniecznie wyprobowac
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię, Felluniu, bardzo dobrze!Nie dość, że nie udało mi się wykluczyć słodkości, to jeszcze - co gorsza! - wcale się tym nie przejmuję!
OdpowiedzUsuń:))
Ale bym sobie zjadła Twoją tortillę..
Ja kiedyś zrobiłam oszukaną, bo były to raczej twarde naleśniki :D. Ale wszystkim mówiłam, że jedzą tortille :D
:*
Mistrzyni, Ty nie tylko słodkie dzieła czynisz, ale i wytrawne! Czy jeszcze jeden placuszek usmażysz i dla swojej uczennicy :D No a jak nie, to ja poproszę kieliszeczek ... a potem drugi, a potem trzeci ... nie trzeci na głodniaka nie będzie potrzebny, bo spadnę pod stół :DDD
OdpowiedzUsuńBuziak cieplutki i wpadnij do mnie :***
Cóż za naganna postawa! Nieładnie, bardzo nieładnie. Kto to widział, żeby jeść białka, błonnik czy witaminy?
OdpowiedzUsuńCzy po tak drastycznym odstąpieniu od diety czekoladowej nie odczuwasz bolesnych niedobrów magnezu?
Buziaki:)
Jak to wszystko przepysznie wygląda!
OdpowiedzUsuńMajko, jako ekspert potwierdzam, że drineczki najlepiej wchodzą parami :D
OdpowiedzUsuńMargo, wypróbuj, są warte zachodu!
Goś, trzeba słuchać organizmu, jeśli potrzebuje słodyczy no to trudno :D
Usmażyłaś tortille z takiego lejącego ciasta jak naleśniki, ciekawe, muszę tak spróbować, bo w sumie nie lubię tego wałkowania
Tili, chętnie usmażę i przygotuję drineczków ile tylko będziesz chciała :)
Pinkcake, trafiłaś w sedno, życie jest teraz tak stresujące, że nie możemy ograniczać tak podstawowego źródła magnezu, bo może się to bardzo źle skończyć :D
Beatko, pięknie dziękuję :)
Serdecznie pozdrawiam!
O! o tym wapnie to ja w książce czytałam. Zapytaj Lipkę o "Meksyk od kuchni" pani Mrożek. Tam to było. I w jeszcze jednej, ale tytułu już nie pomnę, ale jak obejrzę grzbiet kniżnej u Lipki, to wskażę bezbłędnie która to :)
OdpowiedzUsuńO qrcze, to ja teraz wiem co robię źle... :D Bo ja nie ograniczam, tylko zdrowe razem ze słodyczami. :D Czas na zmiany! :D
OdpowiedzUsuńEnchilady u w i e l b i a m! :) Ale kukurydzianych nie miałam przyjemności (albo nieprzyjemności) samodzielnie robić. Felluniu, pocieszę CIę (choć słabe to pocieszenie), że pszenne tortille też nie takie słodkie przy wałkowaniu. :D Kilka tortilli i siłownia zbędna. :D
No proszę z nieba mi spadłaś. Ja właśnie szukałam tej mąki. To gdzie ona? Bo właśnie ostatnio spróbowałam owe tortille zrobić ze zwykłej kukurydzianej i były jak chipsy. Mnie proces nie przeraża, odkąd mój On robi kimchi i tofu. To ostatnie przy pomocy tabletek SlowMag. I wolę kupić te mąkę, zanim mi z wapnem palonym do domu przybędzie.
OdpowiedzUsuńZalegają mi tortille kukurydziane w domu... Chyba nadszedł czas na enchiladas.
OdpowiedzUsuńEch, nie można od razu ze wszystkiego zrezygnować, nie sądzisz, Felluniu? :)
Oczko, bardzo chętnie przeczytam, nie tylko o wapnie. Muszę Cię o te książki zapytać u Til!
OdpowiedzUsuńMałgosiu, przemyśl koniecznie swoją dietę, oby nie było za późno :D
Robiłaś sama tortille pszenne? Ale jesteś ambitna dziewczynka, a wysiłek potężny, ja specjalnie zrobiłam te drinki, zgodnie z teorią, że alko zapobiega zakwasom :D
Narzeczono, podobno ze zwykłej kukurydzianej też wyjdą jeśli będziesz wyrabiać ciasto ponad pół godziny ale nie próbowałam :) Mąkę kupiłam w sklepie Masala na Wołodyjowskiego, można zamówić przez internet.
Aniu, a gdzie kupiłaś te tortille? Gdzieś w Polsce?
Z tortilli jest szczególnie trudno zrezygnować, mają chyba jakiś uzależniający składnik :)
Serdecznie pozdrawiam!
Od marca tortille kukurydziane będą dostępne w Polsce, dla wszystkich zainteresowanych będę mogła udostępnić adres naszej firmy. Będzie możliwość zamówienia początkowo produktu przez naszą stronę, do kupienia w sklepach ze zdrową żywnością w Małopolsce, a w całym kraju może od końca 2010. Mamy jeszcze metodę na ręczne robienie bez prasy, to tez mogę napisać zainteresowanym. A cały proces nixtamalizacji potwierdzam, jak najbardziej :)
OdpowiedzUsuńFelicjo, jak będziemy w szczęściu wskażę chętnie paluchem, które to grzbiety na półce ;) tylko mi przypomnij - w razie, gdyby mnie skleroza napadła alboco ;)
OdpowiedzUsuńPani Marto, ja też jestem bardzo zainteresowana, czy mogłaby Pani udostępnić ten adres? Nie ma @ w Pani profilu. A ta ręczna metoda to bez wałkowania?
OdpowiedzUsuńOczko, jeśli mnie nie napadnie to Ci przypomnę!
Mam coś dla Ciebie :)) Mam nadzieję, że się ucieszysz hihih :D
OdpowiedzUsuńFelluniu, to trzepne sobie od Ciebie ta margerite na zimowe pocieszenie, jak mowisz ze pociesza, to trzeba sprobowac takiego remedium :-D
OdpowiedzUsuńW życiu, bym nie pomyślała, że tortille nie wyjdą z takiej zwykłej mąki kukurydzianej:))
OdpowiedzUsuńAle bym zjadła taką tortillkę mmmmmniam!
Super zdjęcia robisz! Pozdrawiam Cie Felluniu cieplutko!
Poleczko, :*
OdpowiedzUsuńBuruuberii, bardzo pociesza! Każdy kolejny kieliszeczek bardziej :D
Andziu, ta mąka nie jest taka zwykła, dzięki temu chemicznemu procesowi bardzo się klei i jest kremowa a nie żółta.
Ja również serdecznie pozdrawiam :)
Felu, wyszły mi z kukurydzianej dość chrupkie że tak powiem. Pół godziny nie wyrabiałam przyznaje. Ale kupię jak mówisz. Pozdrawiam i dziękuje za wszytkie rady (zwinęłam babci stary młynek do kawy)
OdpowiedzUsuńNarzeczono, stary młynek to podstawa sukcesu cukierniczego :D Życzę Ci powodzenia!
OdpowiedzUsuńPozdrowionka :)
Felu, niesamowita jestes! Domowe tortille...
OdpowiedzUsuńMlynka niestety nie mam (ani starego, ani nowego jak na razie ,) ).
Za to margarita chetnie sie poczestuje :))
Beo, taki już los jedzących inaczej, jak chcę tortille, muszę sobie zrobić :(
OdpowiedzUsuńA młynek służy mi do mielenia migdałów, ciężko u nas dostać takie naprawdę drobno zmielone.
Zapraszam na margaritę i pozdrawiam :)
TAk jak wspominałam, jak już będę gotowa, dam znać. Zaczynamy sprzedaż www.tortillakukurydziana.pl pozdrawiam i czekam na zamówienia :)
OdpowiedzUsuń