Styczniowe wyzwanie zaproponowała Lauren, autorka bezglutenowego bloga Celiac Teen. Mieliśmy przygotować kanadyjski specjał - Nanaimo bars w wersji bezglutenowej. Nigdy wcześniej nie próbowałam tego ciasta, nie znałam nawet nazwy. Zwykle chętnie wypróbowuję wszelkie bezglutenowe przepisy ale z tym miałam mieszane uczucia.
Ciastko składa się z trzech warstw, jedna to taki czekoladowy blok z dużą ilością pełnoziarnistych herbatników, wiórków kokosowych i migdałów. Na wierzchu polewa czekoladowa. Za to w środku żółty krem, jak przeczytałam jego składniki to myślałam, że zaszła jakaś pomyłka :) Oryginalny krem składa się ze 115g masła, 2 łyżek śmietanki, 2 łyżek proszku budyniowego wsypanego do kremu na surowo i 2 szklanek cukru! Muszę przyznać, że wymiękłam i zrobiłam inny krem :) Uwielbiam słodycze ale 2 szklanki cukru do niewielkiej ilości kremu to nawet dla mnie za dużo :)
Ostatecznie ciasto wyszło bardzo smaczne, może bez rewelacji ale ciekawe. Wyzwanie było jednak dość mało wyzywające, najtrudniejszą częścią przepisu było przygotowanie bezglutenowych herbatników pełnoziarnistych. No nie, teraz pomyślałam, że największej odwagi wymagało zmieszanie 2 szklanek cukru z połową kostki masła, i przyznaję, że mnie tej odwagi zabrakło :D
Zamiast tego wątpliwego preparatu zrobiłam taki zwykły krem budyniowy. Użyłam proszku budyniowego Bird's, takiego jak był w przepisie. Dostałam go od Polki, bardzo dziękuję Dziewczynko :) Wcześniej przejrzałam polską półkę sklepową i wszystkie dostępne proszki budyniowe miały dodatek skrobi pszennej, nie były więc bezglutenowe. To bardzo dziwne, prawda? Zamiast jednak zjadać proszek na surowo ugotowałam budyń ze szklanki mleka i ubiłam z masłem na puszysty krem. Zużyłam dwie czubate łyżki cukru zamiast dwóch szklanek i było słodkie :D
Oryginalny przepis na stronie Lauren
Przepis z moimi zmianami:
Bezglutenowe herbatniki pełnoziarniste:
138g mąki z kleistego ryżu
100g mąki z tapioki
65g mąki z sorgo
200 g ciemnego cukru*
1 łyżeczka sody oczyszczonej
3/4 łyżeczki soli
100g zimnego masła w kostkach
80ml jasnego miodu
5 łyżek mleka
2 łyżki ekstraktu waniliowego
*200g cukru do tych herbatników to zdecydowanie za dużo, są bardzo słodkie, do tego bloku były akurat ale jeśli chcecie je chrupać tak po prostu to trzeba wziąć co najwyżej 100g cukru
Suche składniki wymieszać dokładnie w malakserze. Dodać masło i dalej miksować aż zrobi się konsystencja piasku. Wtedy wlać mleko wymieszane z ekstraktem waniliowym i miodem, wymieszać i zagnieść ciasto. Ciasto będzie bardzo rzadkie. Trzeba uformować z niego płaski prostopadłościan, owinąć w folię i włożyć do lodówki na co najmniej 2 godziny a najlepiej na całą noc. Potem rozwałkować i upiec przez 20 minut w temperaturze 180°C, mnie wyszły 3 blachy ciastek, do przepisu zużyłam połowę.
Nanaimo Bars
Spód:
115g masła
50g cukru
5 łyżek kakao
1 duże jajko, lekko ubite
300ml okruszków z pełnoziarnistych herbatników
55g posiekanych migdałów
130g wiórków kokosowych
Krem:
30g bezglutenowego proszku budyniowego
250ml mleka
2 czubate łyżki cukru
120g masła
1 łyżka ekstraktu waniliowego
Polewa:
115g czekolady deserowej
28g masła
Przygotowanie:
1. Spód: Rozpuścić masło, cukier i kakao w kąpieli wodnej. Dodać rozbite jajko i gotować aż zgęstnieje. Zdjąć z ognia, dodać okruszki wymieszane z kokosem i migdałami. Wymieszać dokładnie. Masę upchnąć do kwadratowej formy o boku 20cm.
2. Krem: ugotować budyń z proszku budyniowego, cukru i mleka wg przepisu. Do ciepłego wrzucać kawałki masła i miksować do uzyskania puszystego kremu. Na koniec dodałam łyżkę ekstraktu waniliowego, wielbiciele smaku budyniu ze sklepu nie muszą go dodawać :) Krem rozsmarować równą warstwą na spodzie.
3. Polewa: Roztopić na parze czekoladę z masłem i rozsmarować na cieście.
Ciasto zostawić w lodówce aż stężeje a potem pokroić na kawałki.
PS. Na zdjęciu występuje śliczna serwetka, za którą dziękuję Truskawkowej Ani. Teraz widzę, że powinnam ją wyprasować ale zarobiona jestem a na żywo nie było widać, że taka pogięta :)
Na stronie The Daring Kitchen można zobaczyć kto jednak zrobił ten krem wg przepisu :)
The January 2010 Daring Bakers’ challenge was hosted by Lauren of Celiac Teen. Lauren chose Gluten-Free Graham Wafers and Nanaimo Bars as the challenge for the month. The sources she based her recipe on are 101 Cookbooks and www.nanaimo.ca.
niedziela, 31 stycznia 2010
Styczniowe wyzwanie Daring Bakers - Nanaimo bars
Etykiety:
bezglutenowe,
Daring Bakers,
Torty i ciasta z kremem,
Z czekoladą,
Z orzechami
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Powiem tak: jestem pod wrażeniem tej polewy czekoladowej. Jak lustro gładka! A samo ciastko jak z obrazka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
Ja się na pewno skuszę, bo ciasto wygląda obłędnie, ale wykorzystam twój przepis Masz rację, oryginalny krem jest...dziwny
OdpowiedzUsuńWow, ja też nie mogę nadziwić się tej gładkiej polewie, prezentuje się baaardzo profesjonalnie, zresztą jak całe ciasto. Poezja po prostu!
OdpowiedzUsuńPatrycjo, ta polewa miała dobrą konsystencję, rozsmarowałam ją długim nożem i już :)
OdpowiedzUsuńBeatko, skuś się :) Można wykorzystać gotowe ciasteczka Digestive, ciasto robi się wówczas błyskawicznie a te mąki bezglutenowe dość ciężko w Polsce zdobyć
Kuchasiu, bardzo dziękuję :)
Serdecznie pozdrawiam :)
Felicjo, zdjęcia piękne. Choć ciasto mnie nie powaliło, wybacz. Chyba zresztą rozumiesz.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci Felluniu, że i ja wielką miłośniczką słodyczy jestem, ale te dwie szklanki.. kto to w ogóle wymyślił?!
OdpowiedzUsuń:)
Piękne, wypróbuję:) Trochę mi knoppersy przypominają;))) Oczywiście tylko z wyglądu;))
Uściski!
Dziękuję Narzeczono, rozumiem Cię :) To ciasto to taka ciekawostka, szczególnie dla wielbicieli bloków czekoladowych, Zgibkowi bardzo smakowało :)
OdpowiedzUsuńGoś, a wiesz co, faktycznie! Ja nie znam takich oryginalnych, sklepowych knoppersów ale widziałam na blogach domowej roboty. Widzę, że nie tylko mnie te dwie szklanki zadziwiły :)
Pozdrowionka :)
Fela ja wiedziałam że Ty jesteś bardzo pracowita! Wiedziałam że zrobisz cudo :)
OdpowiedzUsuńAle że TAKIE coś zobaczę to mnie zatkło :)
Jeeeeej wiesz co? Ja się nie obrazę jak przywieziesz takie do Londka w marcu :)))))
I już się nie mogę doczekać naszych wspólnych zakupów :))) Nawet zaczęłam oszczędzać :D
Aaaa Dawid mi nie uwierzył ile masz lat :D:D
I mówił że masz bardzo sympatyczną buzię :))))))
:*
Felluniu,
OdpowiedzUsuńTwoja egzekucja ups! tzn wykonanie mnie powala za kazdym razem! Rzuc cokolwiek robisz i zakladaj cukiernie!!! Michelin star!
Polonio, jak widzisz wykorzystałam Twój prezent :) Nie wiem, czy uda mi się przywieźć Ci ciasto ale znajdę w Londku jakąś gościnną kuchnię i Ci przygotuję co będziesz chciała :D
OdpowiedzUsuńO, to ja też zacznę oszczędzać, i tak skąpa jestem więc byle pretekst do oszczędzania jest dobry :D
Oj ciacho może i nie było za trudne, ale pyszne jak sądzę.
OdpowiedzUsuńWygląda bosko.
Śliczny talerzyk.
O jaka kochana Polencja;)
Ps: Maskara, w tej naszej Polszy żeby nawet bezglutynowego budyniu nie było;/
Arku, ja już jestem w połowie drogi, w marcu dostanę kucharską bluzę :D
OdpowiedzUsuńOlcik, ślicznie Ci dziękuję :)
Taki budyń-deser to może jest, nawet nie wiem, szukałam wśród takich proszków na krem, w większych opakowaniach, strasznie się zdziwiłam, że na wszystkich napisali, że zawierają gluten :(
Pozdrawiam!
To ciastko wygląda prześlicznie. Jesteś mistrzynią wykonania, a co do dwóch szklanek cukru, to przedziwne. Pozdrawiam gorąco i sąsiedzko.
OdpowiedzUsuńLo, bardzo Ci dziękuję za komplementy i również pozdrawiam po sąsiedzku :)
OdpowiedzUsuńFelluniu, dlaczego nie mozna powiekszać Twych zdjęć?!!Toż to katastrofa...
OdpowiedzUsuńI jak Ci wychodzą takie równe powierzchnie? Wiem, wiem... Kilkanaście lat doświadczenia cukierniczego ;)
Piękne i powalające, ale wcale mnie to nie dziwi...
OJEJ, dopiero dostrzegłam serwetkę! :)))
OdpowiedzUsuńAniu, widzisz, tak sobie wymyśliłam, że takie małe zdjęcia nie będą atrakcyjne i nikt ich nie będzie chciał kraść. To było jeszcze zanim zaczęłam odwiedzać różne fajne blogi i teraz czasem lubię sobie powiększyć zdjęcie na całą stronę i pooglądać szczegóły. Zastanowię się nad tym. Tym bardziej, że pomniejszanie stanowi problem i zdjęcia tracą ostrość w wyniku tej operacji, albo ja po prostu nie umiem tego dobrze zrobić :(
OdpowiedzUsuńZa serwetkę jeszcze raz ślicznie dziękuję :)
Ściskam :)
Za każdym razem jak u Ciebie jestem zaczynam być głodny, taki ze mnie już słodki ząbek.
OdpowiedzUsuńDoświadczenie cukiernicze? takie w domu czy zawodowe? Gdybym pomyślał zapytałbym podczas spotkania:)
Nie dziwię się, chyba też nie miałabym odwagi... Ale od czego zdrowy rozsądek w kuchni, prawda? :) Co do ciasteczek, nawet jeśli "bez rewelacji" jak piszesz Felluniu (ale naprawdę?) - to wyglądają wprost wspaniale. Śmiem nawet twierdzić, że idealnie by pasowały na tacę w eksluzywnej cukiernii (lub kawiarni), obok innych uroczych słodkich maleństw. :)
OdpowiedzUsuńA mnie to ciasto nie przekonalo i nie wzielam udzialu. Oczywiscie na zdjeciach prezentuje sie pieknie i jest bardzo fotogeniczne :) Ale wydaje mi sie byc suche, sztywne i takie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNa pierwszy rzut oka myślałam, że to knopers;)
OdpowiedzUsuńNiesamowita jesteś: wszystko równiutkie jak spod prasy hydraulicznej! Twoja pedanteria wbija mnie - nędznego robaka - w podłogę...
Polewa rzeczywiście rewelacyjna, ale podobnie jak u innych - ciasto jako całość do mnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuńBTW, Felluniu, Bird's custard jest w W-wie w Kuchniach Świata (np. w Złotych T.) :)
Michu, doświadczenie mam tylko domowe, niestety :(
OdpowiedzUsuńMałgosiu, rzeczywiście, zaryzykowałabym stwierdzenie, że tylko w ekskluzywnej, bo jak pamiętam, cukiernie posługują się głównie gotowymi bazami cukierniczymi z tłuszczów roślinnych a tutaj użyłam masła :) W smaku też jest dobre, u nas znikło bardzo szybko, choć jest dość sycące :) A wielbiciele bloków czekoladowych, bajaderek, kartofelków itp będą naprawdę zachwyceni. Bardziej się zawiodłam tym, że to takie mało wyzywające wyzwanie cukiernicze :)
Ewo, to ciastko nie jest sztywne, ja je schłodziłam, żeby równo pokroić, ale spójrz na zdjęcia innych uczestników, szczególnie tych z Australii, którzy właśnie cierpią w 40° upale :) W każdym razie w ręku się topi :)
Pinkcake, zapewniam Cię, słowo pedanteria zdecydowanie nie ma ze mną zbyt wiele wspólnego :D
Ptasiu, też bym na to ciasto nie zwróciła uwagi :)
A tego budyniu szukałam właśnie w KŚ i jak na złość zniknął :(
Serdecznie pozdrawiam :)
Felluniu, mi jeszcze brak tych kilkunastu lat cukierniczego doświadczenia, ale jak patrzę na Twoje cuda to myślę sobie, że przede wszystkim trzeba mieć taki talent jaki Ty posiadasz :) Ta równiutka polewa mnie oczarowała, a takie ciasteczko zjedzone z Tobą choćby było zupełnie nie czarujące i tak miałoby niesamowity urok :)
OdpowiedzUsuńBuziak cieplutki :*
Zaraz wyślę @
Tili, witaj z powrotem! Jak się czujesz?
OdpowiedzUsuńZaczynam myśleć, że rzeczywiście mam szczególny talent do polewy, nie wiedziałam nawet, że to taki problem :) Ale pewnie moc tkwi w moim magicznym nożu do chleba, którym posmarowałam ciastka :)
Pozdrowionka!
Felicjo, Mistrzunio - jesteś niesamowita!
OdpowiedzUsuńFelluniu a wiesz, a wiesz upiekłam makaroniki :D dzięki Twoim proporcjom znalezionym u Tili, strasznie się cieszę bo mimo że nie są idelane to smakują świetnie :)
OdpowiedzUsuńjuż mam smaka i... odwagę na następne :))
dziękuuuję Mistrzuniu*!
Oczko, jak widzisz jestem mistrzynią głównie polewy :)
OdpowiedzUsuńViri, ja też strasznie się cieszę, super! Zaraz obejrzę :) Jak widzisz to nic trudnego i mnóstwo radości :D
Pozdrowionka!
Dobra, dobra - nie umniejszaj sobie - już my wiemy, do czego słodkiego jest zdolna Felicja. Bajdełejem ---> Kiedy pieczemy makaroniki? ;)
OdpowiedzUsuńKiedy tylko będziesz chciała, ja mogę zawsze :)
OdpowiedzUsuńOj tak, tak! Mów mi tak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńA wiesz, ostatnio oglądałam, że nóż trzeba porządnie rozgrzać do smarowania polewy, by była gładziutka. Rozgrzewasz swój magiczny nóż do chleba?
OdpowiedzUsuńNo i jak tam pracusiu? Wiesz, naszego ciacha już później nie zjadłam zbyt wiele, za to w pracy u S byli nim zachwyceni - znacznie lepsze było na drugi dzień, gdy przeszło aromatem kumkwatu :)
Buziak :*
Felluniu,
OdpowiedzUsuńto co powiedzialem mialo Cie zdopingowac do jeszcze ciezszej i pracy:D a Ty urlop sobie zrobilas:)Gdzie jestes?
Oczko, umówimy się, może w przyszłym tygodniu?
OdpowiedzUsuńTil, no widzisz, jaka jesteś zdolna, odkryłaś tajemnicę mojego magicznego noża. Nie nazwałabym tego "porządnie" ale do smarowania kremem/czekoladą/czymkolwiek wsadzam go pod gorącą wodę z kranu i wycieram ścierą. Napiszę do Ciebie jak będzie mi się projekt budował :)
Arku, ja już chciałabym urlop a tu wręcz przeciwnie. Do Ciebie też napiszę zresztą :)
Uściski!
Brzmi pysznie! ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że czy zdjcie jest małe, czy duże, to chętnych na kradzież zawsze znajdzie się sporo... Niestety.
OdpowiedzUsuńsame pyszności na tej stronie! i zdjęcia piękne. zaraz coś sobie wybiorę i wykonam ;)
OdpowiedzUsuńo rany!!! ostatnio zobaczyłam ten przepis w oryginale i się zakochałam ale trochę mi przeszło jak przeczytałam składniki...
OdpowiedzUsuńa dzisiaj - zakochałam się znowu i teraz nie będę mogła spać! wszystko przez Ciebie ( a właściwie dzięki Tobie...)
pozdrawiam ciepło!