Styczniowe wyzwanie zaproponowała Lauren, autorka bezglutenowego bloga Celiac Teen. Mieliśmy przygotować kanadyjski specjał - Nanaimo bars w wersji bezglutenowej. Nigdy wcześniej nie próbowałam tego ciasta, nie znałam nawet nazwy. Zwykle chętnie wypróbowuję wszelkie bezglutenowe przepisy ale z tym miałam mieszane uczucia.
Ciastko składa się z trzech warstw, jedna to taki czekoladowy blok z dużą ilością pełnoziarnistych herbatników, wiórków kokosowych i migdałów. Na wierzchu polewa czekoladowa. Za to w środku żółty krem, jak przeczytałam jego składniki to myślałam, że zaszła jakaś pomyłka :) Oryginalny krem składa się ze 115g masła, 2 łyżek śmietanki, 2 łyżek proszku budyniowego wsypanego do kremu na surowo i 2 szklanek cukru! Muszę przyznać, że wymiękłam i zrobiłam inny krem :) Uwielbiam słodycze ale 2 szklanki cukru do niewielkiej ilości kremu to nawet dla mnie za dużo :)
Ostatecznie ciasto wyszło bardzo smaczne, może bez rewelacji ale ciekawe. Wyzwanie było jednak dość mało wyzywające, najtrudniejszą częścią przepisu było przygotowanie bezglutenowych herbatników pełnoziarnistych. No nie, teraz pomyślałam, że największej odwagi wymagało zmieszanie 2 szklanek cukru z połową kostki masła, i przyznaję, że mnie tej odwagi zabrakło :D
Zamiast tego wątpliwego preparatu zrobiłam taki zwykły krem budyniowy. Użyłam proszku budyniowego Bird's, takiego jak był w przepisie. Dostałam go od Polki, bardzo dziękuję Dziewczynko :) Wcześniej przejrzałam polską półkę sklepową i wszystkie dostępne proszki budyniowe miały dodatek skrobi pszennej, nie były więc bezglutenowe. To bardzo dziwne, prawda? Zamiast jednak zjadać proszek na surowo ugotowałam budyń ze szklanki mleka i ubiłam z masłem na puszysty krem. Zużyłam dwie czubate łyżki cukru zamiast dwóch szklanek i było słodkie :D
Oryginalny przepis na stronie Lauren
Przepis z moimi zmianami:
Bezglutenowe herbatniki pełnoziarniste:
138g mąki z kleistego ryżu
100g mąki z tapioki
65g mąki z sorgo
200 g ciemnego cukru*
1 łyżeczka sody oczyszczonej
3/4 łyżeczki soli
100g zimnego masła w kostkach
80ml jasnego miodu
5 łyżek mleka
2 łyżki ekstraktu waniliowego
*200g cukru do tych herbatników to zdecydowanie za dużo, są bardzo słodkie, do tego bloku były akurat ale jeśli chcecie je chrupać tak po prostu to trzeba wziąć co najwyżej 100g cukru
Suche składniki wymieszać dokładnie w malakserze. Dodać masło i dalej miksować aż zrobi się konsystencja piasku. Wtedy wlać mleko wymieszane z ekstraktem waniliowym i miodem, wymieszać i zagnieść ciasto. Ciasto będzie bardzo rzadkie. Trzeba uformować z niego płaski prostopadłościan, owinąć w folię i włożyć do lodówki na co najmniej 2 godziny a najlepiej na całą noc. Potem rozwałkować i upiec przez 20 minut w temperaturze 180°C, mnie wyszły 3 blachy ciastek, do przepisu zużyłam połowę.
Nanaimo Bars
Spód:
115g masła
50g cukru
5 łyżek kakao
1 duże jajko, lekko ubite
300ml okruszków z pełnoziarnistych herbatników
55g posiekanych migdałów
130g wiórków kokosowych
Krem:
30g bezglutenowego proszku budyniowego
250ml mleka
2 czubate łyżki cukru
120g masła
1 łyżka ekstraktu waniliowego
Polewa:
115g czekolady deserowej
28g masła
Przygotowanie:
1. Spód: Rozpuścić masło, cukier i kakao w kąpieli wodnej. Dodać rozbite jajko i gotować aż zgęstnieje. Zdjąć z ognia, dodać okruszki wymieszane z kokosem i migdałami. Wymieszać dokładnie. Masę upchnąć do kwadratowej formy o boku 20cm.
2. Krem: ugotować budyń z proszku budyniowego, cukru i mleka wg przepisu. Do ciepłego wrzucać kawałki masła i miksować do uzyskania puszystego kremu. Na koniec dodałam łyżkę ekstraktu waniliowego, wielbiciele smaku budyniu ze sklepu nie muszą go dodawać :) Krem rozsmarować równą warstwą na spodzie.
3. Polewa: Roztopić na parze czekoladę z masłem i rozsmarować na cieście.
Ciasto zostawić w lodówce aż stężeje a potem pokroić na kawałki.
PS. Na zdjęciu występuje śliczna serwetka, za którą dziękuję Truskawkowej Ani. Teraz widzę, że powinnam ją wyprasować ale zarobiona jestem a na żywo nie było widać, że taka pogięta :)
Na stronie The Daring Kitchen można zobaczyć kto jednak zrobił ten krem wg przepisu :)
The January 2010 Daring Bakers’ challenge was hosted by Lauren of Celiac Teen. Lauren chose Gluten-Free Graham Wafers and Nanaimo Bars as the challenge for the month. The sources she based her recipe on are 101 Cookbooks and www.nanaimo.ca.
niedziela, 31 stycznia 2010
piątek, 29 stycznia 2010
Weekendowa Cukiernia - Ciasto potrójnie czekoladowe
Najpierw chciałabym podziękować Tilianarze z Esem, Ani, Basi, Narzeczonej, Oczku, Peggy, Polce, Ptasi i Michowi za ostatni weekend. Było wspaniale, jeśli ktoś jest ciekawy jak bardzo wspaniale to może przeczytać i obejrzeć fotki na zalinkowanych blogach :).
Teraz muszę zająć się własnymi karygodnymi zaniedbaniami i zaległościami.
Najpierw Weekendowa Cukiernia wersja 2 poprawiona (nowy banerek i zmienione zasady). W tym miesiącu przewodniczy Goś. Zaproponowała aż 3 desery: Ciasto potrójnie czekoladowe, tort marchewkowy i mus czekoladowy. Mnie najbardziej przypadło do gustu ciasto czekoladowe i właśnie dziś chciałabym je przedstawić.
Zrobiłam ciasto w formie małych torcików, z tego co sobie przypominam wyszło 6. Nie pamiętam za dobrze, bo były przepyszne i znikały błyskawicznie, ledwo udało się uchować jeden do zdjęcia.
Przepis na stronie Goś.
Nie wprowadziłam dużych zmian, poza wykorzystaniem czekolady mlecznej do ciemnego musu i rezygnacją z cukru w musie jasnym.
Ciasto potrójnie czekoladowe
SPÓD:
150g czekolady gorzkiej
100g masła
5jaj
1łyżka kakao
175g cukru
MUS CIEMNY:
100g czekolady gorzkiej (dałam mleczną; przyp. f.)
100g masła
3jaja
115g cukru
2łyżeczki kakao
2łyżeczki żelatyny w proszku
MUS JASNY:
65g czekolady białej
skórka pomarańczowa
3jaja
115g cukru (dałam najwyżej 3 łyżeczki; przyp. f.)
2łyżeczki żelatyny
Nagrzać piekarnik do 180°C. Formę o średnicy 20-23cm wysmarować masłem i wyłożyć papierem do pieczenia. Czekoladę z masłem rozpuścić w gorącej kąpieli wodnej (czekoladę połamać na małe kawałki, wrzucić do miski, którą postawić na garnku z wodą. Wodę zagotować , podnosić miskę i jeżeli jej spód parzy w rękę – na chwilę odstawić miskę z garnka, pomieszać czekoladę i z powrotem umieścić na garnku z wodą). Odstawić i ostudzić. Zmiksować żółtka z kakao. Dodać do czekolady. Ubić białka na sztywną masę, dodawać stopniowo cukier aż piana stanie się sztywna i błyszcząca. Ubite białka wymieszać z masą czekoladową i wylać do przygotowanej formy. Piec 20-25(do 35)min. Wyjąć z piekarnika, ostudzić w foremce.
Ciemny mus zrobić tak jak spód + razem z ubitymi białkami dodać do masy czekoladowej również rozpuszczoną w 80ml ciepłej wody żelatynę. Wylać masę na upieczony i ostudzony spód. Włożyć na ok. 2godz. (najlepiej na całą noc, ale jeżeli nie mamy czasu – tak długo, aż masa stężeje) do lodówki.
Jasną masę przygotować tak jak ciemną, tylko czekoladę rozpuścić na parze bez masła, a dalej postępować wg przepisu wyżej. Wylać na ciemną warstwę i włożyć na całą noc do lodówki.
Teraz muszę zająć się własnymi karygodnymi zaniedbaniami i zaległościami.
Najpierw Weekendowa Cukiernia wersja 2 poprawiona (nowy banerek i zmienione zasady). W tym miesiącu przewodniczy Goś. Zaproponowała aż 3 desery: Ciasto potrójnie czekoladowe, tort marchewkowy i mus czekoladowy. Mnie najbardziej przypadło do gustu ciasto czekoladowe i właśnie dziś chciałabym je przedstawić.
Zrobiłam ciasto w formie małych torcików, z tego co sobie przypominam wyszło 6. Nie pamiętam za dobrze, bo były przepyszne i znikały błyskawicznie, ledwo udało się uchować jeden do zdjęcia.
Przepis na stronie Goś.
Nie wprowadziłam dużych zmian, poza wykorzystaniem czekolady mlecznej do ciemnego musu i rezygnacją z cukru w musie jasnym.
Ciasto potrójnie czekoladowe
SPÓD:
150g czekolady gorzkiej
100g masła
5jaj
1łyżka kakao
175g cukru
MUS CIEMNY:
100g czekolady gorzkiej (dałam mleczną; przyp. f.)
100g masła
3jaja
115g cukru
2łyżeczki kakao
2łyżeczki żelatyny w proszku
MUS JASNY:
65g czekolady białej
skórka pomarańczowa
3jaja
115g cukru (dałam najwyżej 3 łyżeczki; przyp. f.)
2łyżeczki żelatyny
Nagrzać piekarnik do 180°C. Formę o średnicy 20-23cm wysmarować masłem i wyłożyć papierem do pieczenia. Czekoladę z masłem rozpuścić w gorącej kąpieli wodnej (czekoladę połamać na małe kawałki, wrzucić do miski, którą postawić na garnku z wodą. Wodę zagotować , podnosić miskę i jeżeli jej spód parzy w rękę – na chwilę odstawić miskę z garnka, pomieszać czekoladę i z powrotem umieścić na garnku z wodą). Odstawić i ostudzić. Zmiksować żółtka z kakao. Dodać do czekolady. Ubić białka na sztywną masę, dodawać stopniowo cukier aż piana stanie się sztywna i błyszcząca. Ubite białka wymieszać z masą czekoladową i wylać do przygotowanej formy. Piec 20-25(do 35)min. Wyjąć z piekarnika, ostudzić w foremce.
Ciemny mus zrobić tak jak spód + razem z ubitymi białkami dodać do masy czekoladowej również rozpuszczoną w 80ml ciepłej wody żelatynę. Wylać masę na upieczony i ostudzony spód. Włożyć na ok. 2godz. (najlepiej na całą noc, ale jeżeli nie mamy czasu – tak długo, aż masa stężeje) do lodówki.
Jasną masę przygotować tak jak ciemną, tylko czekoladę rozpuścić na parze bez masła, a dalej postępować wg przepisu wyżej. Wylać na ciemną warstwę i włożyć na całą noc do lodówki.
sobota, 16 stycznia 2010
Aromatyczna rodzinka - pan i pani Speculaas
Koniecznie muszę się czymś pochwalić! Miło spędziłam wczoraj czas w towarzystwie Tilianary i Gospodarnej Narzeczonej. Na domiar szczęścia dostałam od Tili wspaniały prezent, śliczne foremki do spaculaasów, dziada i babę! Musiałam je od razu wypróbować. Myślałam zresztą, że będą problemy ze zrobieniem bezglutenowych ciasteczek tak, aby ten delikatny foremkowy wzorek był widoczny.
Wykorzystałam przepis Basi, u której podobny dziad i baba wyglądali wyjątkowo przystojnie. Zamieniłam tylko mąkę pszenną na jakąś własną mieszankę. Nie zastosowałam się do zalecanego w przepisie czasu chłodzenia ciasta, miał być dzień albo dłużej a była godzinka, bo strasznie byłam ciekawa co mi wyjdzie :). Następnym razem postaram się już zrobić tak jak trzeba.
No i proszę, zdjęcia są bardzo robocze bo piszę to o 3 w nocy, ale jestem strasznie szczęśliwa i zadowolona z efektu. Wzorek się nie rozmył, a ciasteczka są naprawdę pyszne. To w zasadzie nie pierniczki tylko takie maślane herbatniki z przyprawami, procedura przygotowania ciasta jest podobna do tej stosowanej w przypadku sablés, zawierają trochę mniej masła, jego smak jest jednak wyraźnie (i bardzo przyjemnie) odczuwalny.
Foremki są drewniane, ręcznie wycinane, a więc nie ma ryzyka, że ktoś na świecie będzie miał identyczną parkę jak ja. Baba wychodzi u mnie lepiej, ma wyraźny wzorek i okrągły kształt, dziad natomiast jest dość rachityczny, cienki w pasie jak jakiś kolarz, w związku z czym kilka razy utracił nogi przy wyskakiwaniu z foremki (nosi grube, ciężkie pumpy). Ma też bardzo mało wyraźny wzór (może go jakoś pogłębię, żeby bardziej pasował do żony). Zdecydowanie lepiej wygląda na tle, czyli jak się wykroi ciasteczko nożem wokół całej drewnianej foremki. No ale razem z babą wyglądają super!
Podsumowując ślicznie dziękuję Tili za foremki a Basi za przepis :)
Speculaas
Przepis na stronie Basi
250g mąki bezglutenowej*
1/2 łyżeczki bezglutenowego proszku do pieczenia
po pół łyżeczki: cynamonu, goździków, kardamonu, gałki, imbiru, mielonej kawy i białego pieprzu
100g masła
125g cukru
1 jajko
skorka starta z całej cytryny
50g mielonych migdałów
Mąkę wymieszać z proszkiem, przyprawami. Masło utrzeć z cukrem (Basia radzi cukier demerara), wetrzeć jajko, skórkę z cytryny, na końcu migdały. Do maślanej masy dodawać porcjami przyprawioną mąkę, ciasto uformować w kulę i schować na dzień bądź dłużej w chłodnym miejscu. Następnie formować, bądź wykrawać pierniki, piec 30 minut w 150°C (lub 45 minut w 125°C).
*Użyłam mniej więcej 100g brązowego ryżu, 60g prosa, 60g skrobi ziemniaczanej, 30g kleistego ryżu i 1/4 łyżeczki gumy ksantanowej.
Wykorzystałam przepis Basi, u której podobny dziad i baba wyglądali wyjątkowo przystojnie. Zamieniłam tylko mąkę pszenną na jakąś własną mieszankę. Nie zastosowałam się do zalecanego w przepisie czasu chłodzenia ciasta, miał być dzień albo dłużej a była godzinka, bo strasznie byłam ciekawa co mi wyjdzie :). Następnym razem postaram się już zrobić tak jak trzeba.
No i proszę, zdjęcia są bardzo robocze bo piszę to o 3 w nocy, ale jestem strasznie szczęśliwa i zadowolona z efektu. Wzorek się nie rozmył, a ciasteczka są naprawdę pyszne. To w zasadzie nie pierniczki tylko takie maślane herbatniki z przyprawami, procedura przygotowania ciasta jest podobna do tej stosowanej w przypadku sablés, zawierają trochę mniej masła, jego smak jest jednak wyraźnie (i bardzo przyjemnie) odczuwalny.
Foremki są drewniane, ręcznie wycinane, a więc nie ma ryzyka, że ktoś na świecie będzie miał identyczną parkę jak ja. Baba wychodzi u mnie lepiej, ma wyraźny wzorek i okrągły kształt, dziad natomiast jest dość rachityczny, cienki w pasie jak jakiś kolarz, w związku z czym kilka razy utracił nogi przy wyskakiwaniu z foremki (nosi grube, ciężkie pumpy). Ma też bardzo mało wyraźny wzór (może go jakoś pogłębię, żeby bardziej pasował do żony). Zdecydowanie lepiej wygląda na tle, czyli jak się wykroi ciasteczko nożem wokół całej drewnianej foremki. No ale razem z babą wyglądają super!
Podsumowując ślicznie dziękuję Tili za foremki a Basi za przepis :)
Speculaas
Przepis na stronie Basi
250g mąki bezglutenowej*
1/2 łyżeczki bezglutenowego proszku do pieczenia
po pół łyżeczki: cynamonu, goździków, kardamonu, gałki, imbiru, mielonej kawy i białego pieprzu
100g masła
125g cukru
1 jajko
skorka starta z całej cytryny
50g mielonych migdałów
Mąkę wymieszać z proszkiem, przyprawami. Masło utrzeć z cukrem (Basia radzi cukier demerara), wetrzeć jajko, skórkę z cytryny, na końcu migdały. Do maślanej masy dodawać porcjami przyprawioną mąkę, ciasto uformować w kulę i schować na dzień bądź dłużej w chłodnym miejscu. Następnie formować, bądź wykrawać pierniki, piec 30 minut w 150°C (lub 45 minut w 125°C).
*Użyłam mniej więcej 100g brązowego ryżu, 60g prosa, 60g skrobi ziemniaczanej, 30g kleistego ryżu i 1/4 łyżeczki gumy ksantanowej.
czwartek, 7 stycznia 2010
Tortille kukurydziane
Dzisiaj znów będzie niesłodko. Cóż, wstyd się przyznać, ale w dalszym ciągu nie udało nam się wykluczyć z diety węglowodanów złożonych, mięsa i, co gorsza, warzyw i owoców ;). Oto właśnie dowód naszej słabości.
Kilka miesięcy temu, między innymi dzięki zupełnie nieświadomym podszeptom mojej siostry postanowiłam znaleźć mąkę na kukurydziane tortille. O dziwo udało się ją kupić i odtąd możemy się czasem raczyć przepysznymi enchiladami, fajitasami i innymi nieskomplikowanymi daniami o przyjemnych dla ucha nazwach. Nie jadłam ich już całe wieki, bo w sklepach można kupić tylko pszenne placki, co mnie zdecydowanie nie urządza.
Tortilli nie można zrobić ze zwykłej kukurydzianej mąki, bo się nie sklei i będzie inaczej smakować. Potrzeba specjalnej o nazwie Masa Harina. Jej produkcja może się wydać nieco przerażająca, moczy się ziarno kukurydzy w wodzie wapiennej w wyniku czego obłazi ze skóry oraz zyskuje na wartościach odżywczych i smaku. Tak przetworzone ziarno jest bogatsze w witaminę B3 oraz mikroelementy, przede wszystkim wapń, którego ogromne ilości przenikają do kukurydzy z roztworu. Można sobie o tych strasznych rzeczach doczytać otu. To artykuł z wiki, jako niechemik i w ogóle nienaukowiec, nie jestem w stanie zweryfikować, czy to nie jakaś kompletna bzdura, życzliwych naukowców proszę w razie czego o komentarz :)
W każdym razie wymoczone ziarna obiera się ze skóry, można je zmielić i wykorzystać do zrobienia tortilli w stanie mokrym lub suchym, jako mąkę. Spotkałam się również z wykorzystaniem Masa Harina w mieszankach mąki bezglutenowej ale sama tego nie próbowałam.
Tortille robi się bardzo prosto, trzeba zmieszać 2 szklanki Masa Harina ze szklanką wody, posolić do smaku, wyrobić ciasto i cienko rozwałkować. Tutaj niestety zaczynają się schody bo nie jest takie proste. Aby było łatwiej można kulkę ciasta umieścić pomiędzy dwoma arkuszami folii plastikowej lub lekko przyprószonymi mąką matami silikonowymi. Rozwałkowany placek przycinamy do równego koła o ulubionym rozmiarze i kładziemy na rozgrzaną patelnię. Upieczony odkładamy na talerz, przykrywamy wilgotną szmatką i odstawiamy w ciepłe miejsce. To naprawdę żmudna robota i ja jestem w stanie zrobić jednorazowo tylko kilka placków, tak w sam raz na obiad dla dwóch osób. Do hurtowej produkcji tortilli jest specjalne urządzenie: http://www.amazon.com/Norpro-Cast-Aluminum-Tortilla-Press/dp/B00004UE8E, nie wiem jednak czy to działa.
Z placków można sobie zrobić co się chce, dzisiaj były enchilady. Nie podam dokładnego przepisu, każdy robi tak jak lubi, ja przygotowałam nadzienie z ćwiartki pieczonego kurczaka, pół puszki pomidorów, papryczek, cebuli, czosnku, doprawiłam kminem, papryką, chili, solą i pieprzem. Naleśniki ułożyłam w naczyniu, polałam równie aromatycznym sosem pomidorowym, posypałam serem (jak nie ma odpowiedniego to sprawdza się taka twarda "mozzarella") i zapiekłam.
Cóż, wolałabym, żeby można było kupić gotowe miękkie kukurydziane tortille, mogłabym wówczas częściej zrobić sobie takie enchilady, ale dobre i to.
Na pociechę margarita:
Kilka miesięcy temu, między innymi dzięki zupełnie nieświadomym podszeptom mojej siostry postanowiłam znaleźć mąkę na kukurydziane tortille. O dziwo udało się ją kupić i odtąd możemy się czasem raczyć przepysznymi enchiladami, fajitasami i innymi nieskomplikowanymi daniami o przyjemnych dla ucha nazwach. Nie jadłam ich już całe wieki, bo w sklepach można kupić tylko pszenne placki, co mnie zdecydowanie nie urządza.
Tortilli nie można zrobić ze zwykłej kukurydzianej mąki, bo się nie sklei i będzie inaczej smakować. Potrzeba specjalnej o nazwie Masa Harina. Jej produkcja może się wydać nieco przerażająca, moczy się ziarno kukurydzy w wodzie wapiennej w wyniku czego obłazi ze skóry oraz zyskuje na wartościach odżywczych i smaku. Tak przetworzone ziarno jest bogatsze w witaminę B3 oraz mikroelementy, przede wszystkim wapń, którego ogromne ilości przenikają do kukurydzy z roztworu. Można sobie o tych strasznych rzeczach doczytać otu. To artykuł z wiki, jako niechemik i w ogóle nienaukowiec, nie jestem w stanie zweryfikować, czy to nie jakaś kompletna bzdura, życzliwych naukowców proszę w razie czego o komentarz :)
W każdym razie wymoczone ziarna obiera się ze skóry, można je zmielić i wykorzystać do zrobienia tortilli w stanie mokrym lub suchym, jako mąkę. Spotkałam się również z wykorzystaniem Masa Harina w mieszankach mąki bezglutenowej ale sama tego nie próbowałam.
Tortille robi się bardzo prosto, trzeba zmieszać 2 szklanki Masa Harina ze szklanką wody, posolić do smaku, wyrobić ciasto i cienko rozwałkować. Tutaj niestety zaczynają się schody bo nie jest takie proste. Aby było łatwiej można kulkę ciasta umieścić pomiędzy dwoma arkuszami folii plastikowej lub lekko przyprószonymi mąką matami silikonowymi. Rozwałkowany placek przycinamy do równego koła o ulubionym rozmiarze i kładziemy na rozgrzaną patelnię. Upieczony odkładamy na talerz, przykrywamy wilgotną szmatką i odstawiamy w ciepłe miejsce. To naprawdę żmudna robota i ja jestem w stanie zrobić jednorazowo tylko kilka placków, tak w sam raz na obiad dla dwóch osób. Do hurtowej produkcji tortilli jest specjalne urządzenie: http://www.amazon.com/Norpro-Cast-Aluminum-Tortilla-Press/dp/B00004UE8E, nie wiem jednak czy to działa.
Z placków można sobie zrobić co się chce, dzisiaj były enchilady. Nie podam dokładnego przepisu, każdy robi tak jak lubi, ja przygotowałam nadzienie z ćwiartki pieczonego kurczaka, pół puszki pomidorów, papryczek, cebuli, czosnku, doprawiłam kminem, papryką, chili, solą i pieprzem. Naleśniki ułożyłam w naczyniu, polałam równie aromatycznym sosem pomidorowym, posypałam serem (jak nie ma odpowiedniego to sprawdza się taka twarda "mozzarella") i zapiekłam.
Cóż, wolałabym, żeby można było kupić gotowe miękkie kukurydziane tortille, mogłabym wówczas częściej zrobić sobie takie enchilady, ale dobre i to.
Na pociechę margarita:
niedziela, 3 stycznia 2010
Cantucci
Pyszne toskańskie ciasteczka z migdałami, bezglutenowe i bezmleczne. Bardzo łatwe do przygotowania.
Składniki:
125g mąki bezglutenowej (ostatnio z powodzeniem stosuję tę z M&S)
55g drobnego cukru
1 małe jajko
skórka z 1 dużej pomarańczy
2 łyżeczki miodu
(1/4 łyżeczki sody + 1/4 łyżeczki winianu) lub 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
75g migdałów
Przygotowanie:
Rozgrzać piekarnik do 180°C.
Wstawić migdały na 4-5 min aby się przyprażyły co nieco. Potem wyjąć i niech czekają na swoją kolej. UWAGA: nie można dodawać do ciasta migdałów jak są jeszcze ciepłe.
W międzyczasie, jak migdały będą się prażyć i stygnąć przygotować resztę:
Połączyć w misce suche składniki (mąkę, cukier, sodę, sól) a następnie dodać do nich lekko rozbite jajko z miodem i skórką pomarańczy. Wyrobić ciasto. Wsypać migdały i wymieszać tak aby były w miarę równomiernie rozłożone. Uformować wałeczki o średnicy około 3cm i ułożyć na pergaminie. Piec przez 10-15 minut. Skręcić piec do ok 160 °C.
Po ostudzeniu (ok. 5-8 min) pokroić na ukośne kawałki grubości około 1.5cm. Opiekać ponownie do zrumienienia z obu stron (ok. 15 min). Można sprawdzać patyczkiem, jakie są w środku :)
Cantucci są twarde, w sam raz do moczenia w kawie, herbacie a tradycyjnie w vin santo.
Składniki:
125g mąki bezglutenowej (ostatnio z powodzeniem stosuję tę z M&S)
55g drobnego cukru
1 małe jajko
skórka z 1 dużej pomarańczy
2 łyżeczki miodu
(1/4 łyżeczki sody + 1/4 łyżeczki winianu) lub 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
75g migdałów
Przygotowanie:
Rozgrzać piekarnik do 180°C.
Wstawić migdały na 4-5 min aby się przyprażyły co nieco. Potem wyjąć i niech czekają na swoją kolej. UWAGA: nie można dodawać do ciasta migdałów jak są jeszcze ciepłe.
W międzyczasie, jak migdały będą się prażyć i stygnąć przygotować resztę:
Połączyć w misce suche składniki (mąkę, cukier, sodę, sól) a następnie dodać do nich lekko rozbite jajko z miodem i skórką pomarańczy. Wyrobić ciasto. Wsypać migdały i wymieszać tak aby były w miarę równomiernie rozłożone. Uformować wałeczki o średnicy około 3cm i ułożyć na pergaminie. Piec przez 10-15 minut. Skręcić piec do ok 160 °C.
Po ostudzeniu (ok. 5-8 min) pokroić na ukośne kawałki grubości około 1.5cm. Opiekać ponownie do zrumienienia z obu stron (ok. 15 min). Można sprawdzać patyczkiem, jakie są w środku :)
Cantucci są twarde, w sam raz do moczenia w kawie, herbacie a tradycyjnie w vin santo.
Flognarde z gruchami
Po przerwie świąteczno-noworocznej powoli wracam do rzeczywistości (i do bloga). Szczęśliwie okazało się, że jazdy na nartach się nie zapomina dzięki czemu się nie zabiłam na koszmarnie oblodzonej trasie.
W lodówce znalazłam zgrabne małe gruszki więc zrobiłam flognarde. Jest to tradycyjny deserek z Limousin, bardziej znany pod nazwą clafoutis, które chyba oznacza jedynie wersję wiśniową/czereśniową. Żeby było bardziej odświętnie dodałam mały kieliszek likieru gruszkowego i mielone migdały.
Składniki:
na 6 małych porcji
600g małych gruszek
120ml mleka
2 jajka
50g cukru
50g mielonych migdałów
10g mąki bezglutenowej
30g roztopionego masła
szczypta soli
25ml likieru gruszkowego
wanilia
sok z cytryny do skropienia gruszek
cukier puder do przyprószenia
Przygotowanie:
Nagrzać piekarnik do 180°C. Naczynie/naczynia żaroodporne wysmarować masłem. Wyszło mi 6 indywidualnych deserków w 10cm naczynkach.
Gruszki obrać, 3 przekroić wzdłuż na pół, resztę pokroić w kostkę. Skropić sokiem cytrynowym żeby nie zsiniały. Owoce ułożyć w naczyniu, tak aby dokładnie przykryły dno, na wierzchu ułożyć całą połówkę gruszki. Jajka ubić z cukrem, wymieszać z pozostałymi składnikami. Ciasto wylać na pokrojone owoce. Wstawić do piekarnika i piec około 45 minut. Wyjąć z pieca i przestudzić, można zjadać ciepłe lub zimne.
Smacznego i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
W lodówce znalazłam zgrabne małe gruszki więc zrobiłam flognarde. Jest to tradycyjny deserek z Limousin, bardziej znany pod nazwą clafoutis, które chyba oznacza jedynie wersję wiśniową/czereśniową. Żeby było bardziej odświętnie dodałam mały kieliszek likieru gruszkowego i mielone migdały.
Składniki:
na 6 małych porcji
600g małych gruszek
120ml mleka
2 jajka
50g cukru
50g mielonych migdałów
10g mąki bezglutenowej
30g roztopionego masła
szczypta soli
25ml likieru gruszkowego
wanilia
sok z cytryny do skropienia gruszek
cukier puder do przyprószenia
Przygotowanie:
Nagrzać piekarnik do 180°C. Naczynie/naczynia żaroodporne wysmarować masłem. Wyszło mi 6 indywidualnych deserków w 10cm naczynkach.
Gruszki obrać, 3 przekroić wzdłuż na pół, resztę pokroić w kostkę. Skropić sokiem cytrynowym żeby nie zsiniały. Owoce ułożyć w naczyniu, tak aby dokładnie przykryły dno, na wierzchu ułożyć całą połówkę gruszki. Jajka ubić z cukrem, wymieszać z pozostałymi składnikami. Ciasto wylać na pokrojone owoce. Wstawić do piekarnika i piec około 45 minut. Wyjąć z pieca i przestudzić, można zjadać ciepłe lub zimne.
Smacznego i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
Subskrybuj:
Posty (Atom)