Zazwyczaj nie jestem wielbicielką serników z ricotty, są takie mdłe, niesernikowe w smaku. Ten jednak zrobiłam celem wykorzystania zapasów lodówkowych przed wyjazdem, nie było więc wyboru. Ciasto miało być dzisiaj cytrynowe, tak zdecydowała Wyższa Instancja, więc sernik świetnie pasował. Dodałam dość dużo soku cytrynowego, a na wierzchu posmarowałam kremem cytrynowym, wyszło bardzo smacznie, zupełnie nie jak sernik z ricotty :)
Z przepisu wychodzi 8 serniczków o średnicy 9cm.
Składniki:
400g bezglutenowego ciasta kruchego:
200g mąki bezglutenowej*
60g cukru trzcinowego
100g masła
szczypta soli
kilka łyżek wody
masa serowa:
250g ricotty
150ml śmietany
150g cukru
1 jajko
kilka łyżek soku cytrynowego (do smaku)
otarta skórka z cytryny
krem cytrynowy:
1/2 szklanki soku cytrynowego
otarta skórka z cytryny
150g cukru
2 jajka
2 czubate łyżki masła
* mąka to mieszanka brązowego i kleistego ryżu, gryczana, kukurydziana, tapioka i maksymalnie 1/2 łyżeczki gumy ksantanowej (można nie dawać ale wtedy ciasto jest mniej przyjazne)
Przygotowanie:
Składniki ciasta zmieszać i szybko wyrobić. Zlepić w kulę i włożyć na godzinę do lodówki. Potem wyjąć i rozwałkować na 2-3mm, wyciąć 8 kółek i wykleić nimi foremki. Denka nakłuć i wstawić do zamrażalnika. W tym czasie rozgrzać piekarnik do 200°C. Zamrożone foremki wyjąć, do każdej włożyć arkusz pergaminu i garść fasoli. Podpiec przez 15-20 minut w połowie czasu wyciągając tę fasolę. Można z niej zrezygnować ale wtedy tarteletki wyjdą nieco krzywe i pofałdowane.
Zmniejszyć temperaturę w piekarniku do 180°C.
W międzyczasie zmiksować składniki nadzienia serowego. Ja przecisnęłam ricottę kilka razy przez praskę ale można ją też zmielić w maszynce a może wystarczy dokładnie pognieść widelcem. Gotowe nadzienie nałożyć na podpieczone spody i wstawić do piekarnika. Piec przez 20 minut a potem wyjąć i ostudzić. Masa serowa nieco spuchnie w piekarniku a potem opadnie. Można też piec dużo dłużej w niższej temperaturze, wówczas nie spuchnie i nie opadnie ale i tak na wierzchu będzie krem cytrynowy, więc to niema takiego znaczenia.
Krem cytrynowy: zmiksować sok cytrynowy, jajka, skórkę cytrynową i cukier a potem przelać do kwasoodpornego garnka i postawić na ogniu. Jeśli garnek nie jest kwasoodporny (często garnki ze stali nierdzewnej nie są) to lepiej użyć plastikowej lub ceramicznej miski wstawionej do gotującej się wody. W przeciwnym przypadku krem będzie miał metaliczny posmak. Mieszać krem drewnianą lub plastikową łyżką (nie metalową!) przez kilka minut aż zgęstnieje. Nie za długo bo się zagotuje i zwarzy. Następnie zestawić z ognia, dodać masło w kawałkach i rozmieszać.
Gotowym kremem posmarować wystudzone serniczki i odstawić do lodówki do przestudzenia.
środa, 7 października 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
▼
2009
(61)
- ▼ października (5)
robilam podobne z lemon curdem (ale to nic innego jak krem cytrynowy) - rewelacja! piekne zdjecia :-)
OdpowiedzUsuńPo prostu przepiękne!
OdpowiedzUsuńSliczne! Jak z dobrej restauracji :)) Ach, co to musial byc za smak... :)
OdpowiedzUsuńOj,az mi ślinka leci Dawno nie piekłam nic cytrynowego
OdpowiedzUsuńJakie słoneczne te cytrynowe serniczki! Takie smaki mi pasują :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite! wygladaja tak smakowicie , ze az chce sie w ekran wskoczyc :)
OdpowiedzUsuńalreż one muszą smakować :) cudowne zdjęcia
OdpowiedzUsuńPo prostu wspaniałe:)
OdpowiedzUsuńzostalo cos jeszcze?
OdpowiedzUsuńjuz jade :)
Mmm ;) Wyglądają pysznie. Jakoś zawsze boję się cytrynowych rzeczy, bo wydaje mi się ,że są za kwaśne. Te serniczki są takie słoneczne :) Można by je powiesić na niebie.
OdpowiedzUsuńmałe cudeńka:)
OdpowiedzUsuńjakie one śliczne... :-)
OdpowiedzUsuńPiękne ! Ubóstwiam wszystko co cytrynowe, więc ten przepis jest skierowany jak do mnie :)Dziękuję !
OdpowiedzUsuńNie no! Twoje zdjęcia sprawiają, że chcę ugryźć monitor :))) Ja szczerbata przez Ciebie będę :))
OdpowiedzUsuńA wiesz, że i ja nie jestem powaloną rocottą w sernikach i tartach. Ale u Ciebie wygląda cudnie.
OdpowiedzUsuńTakie apetyczne :)
Piekne zdjęcia robisz, serio ;)
pozdrawiam
Monika
Ślicznie dziękuję za wszystkie komentarze i komplementy, jest mi bardzo miło.
OdpowiedzUsuńJestem teraz na urlopie i na razie nie mam regularnego dostępu do internetu, mam nadzieję, że to przejściowe, uda się nam szybko coś zorganizować i będę mogła odpowiedzieć.
Serdecznie pozdrawiam!!
ale cudo!
OdpowiedzUsuńgenialnie wyglądają te serniczki.
do tej pory zajadałam wielkie serniki. zaskakujący efekt :))))
piekne zdjęcia!!!
Cudowne zdjęcia i serniczki...! Mam tylko pytanie... może zbyt banalne..: mąka bezglutenowa- o jakiej mowa? Czy to jakaś specjalna "mąka bezglutenowa", czy np. kukurydziana, kokosowa lub inna?
OdpowiedzUsuńZ ricottą czy nie, właśnie na taki sernik z cytrynowym kremem mam od dawna ochotę. A te Twoje serniczki, to mnie kuszą podwójnie- nie tylko smakiem, ale i... rozmiarem ;-) Bardzo mi się takie maleństwa podobają !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i miłego dnia życzę !!!
No i ładne.
OdpowiedzUsuńI pewnie dobre,ajajaj.. a ja po serniku orzechowym jestem dzisiaj:)
Pozdrówka.
Ps: Gdzie wyjeżdżasz,miłej podróży!:D
Uff, wróciłam! Słuchajcie, jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję za komentarze, nie mogłam niestety odpowiedzieć, bo okazało się, że na wakacjach nie ma odpowiedniego internetu a jest całe mnóstwo zajęć :)
OdpowiedzUsuńAle było mi niesamowicie miło.
Nette7: a ja akurat tutaj napisałam jakiej mieszanki użyłam :). Bo nie powinna być tylko jedna mąka, lepszy efekt jest gdy zmieszamy kilka różnych, w przypadku ciasta kruchego lepiej nie dodawać zbyt dużo skrobi np. ziemniaczanej czy kukurydzianej.
Cytat: "mąka to mieszanka brązowego i kleistego ryżu, gryczana, kukurydziana, tapioka i maksymalnie 1/2 łyżeczki gumy ksantanowej (można nie dawać ale wtedy ciasto jest mniej przyjazne)"
Zwykle sama mieszam mąkę, nie lubię gotowych mieszanek. Nie piszę zazwyczaj jaka to mikstura bo nie wiem czy to kogoś interesuje, a wymienianie 5 czy 6 rodzajów mąki znacznie wydłuża przepis. Zresztą często wsypuję na oko, tak jak mi się wydaje i ciężko powiedzieć, czy mąki gryczanej było 22 czy 29 gramów :D
Pozdrawiam!
Aaa...!!! Jakie one cudne! Oniemialam...
OdpowiedzUsuńFelu, a czy moge zapytac gdzie kupilas ten drewniany wyciskasz do cytryny?!? Strasznie dlugo na taki poluje, lecz bez skutku :(
Beo, ten wyciskacz kupiłam wiele lat temu w zwykłym sklepie, w dziale z drewnianymi łyżkami, pałkami itp. kosztował grosze. Rozejrzę się czy jeszcze gdzieś bywają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
No popatrz.. a ja szukam i szukam :/
OdpowiedzUsuńGdybys kiedys jeszcze na niego trafila, to bylabym wdzieczna, gdybys mogla jeszcze jeden taki zakupic... ;)
Z gory slicznie dziekuje :)
Oczywiście, Beo, nie ma problemu. Ostatnio nie rzuciły mi się w oczy ale tak to jest, jak już mam to pewnie nie zauważam, teraz zwrócę uwagę :)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka!
Dziękuje Felu :)! Jakoś umknęła mi ta gwiazdka, a z ręką na sercu mogę powiedzieć, że czytałam wpis od deski do deski... No, widać trzeba poćwiczyć czytanie ze zrozumieniem- do szkoły się przyda.. i do przepisów też ;)..
OdpowiedzUsuńNette, nie ma sprawy! Akurat mi się udało, zwykle nie piszę jakiej mąki używam a tu coś mnie natchnęło
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo ładne. :-) Ja robiłam sernik z ricotty, nie był mdły, był pyszny. :-))Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuń