No tak, w tym momencie osoby, które mnie znają powinny nabrać podejrzeń, że podmienili mnie kosmici, właściwą Felicję zabierając na eksperymenty. A może ktoś mnie szantażuje? Dzieje się na pewno coś niepokojącego, nie jest bowiem możliwe abym z własnej woli upiekła ciasto z marchwi :)
A jednak upiekłam i nawet mi smakowało. Pewnie dlatego, że w gotowym cieście marchew nie była wyczuwalna, było piernikowe, korzenne i orzechowe ale nie marchwiowe. Miało przyjemną wilgotną konsystencję. Skorzystałam z przypomnianego ostatnio przepisu Bei na tradycyjne szwajcarskie ciasto i bardzo go polecam, nawet osobom, które zwykle nie jedzą marchwi. Wybrałam ten przepis, ponieważ jest bezglutenowy, żadnego podmieniania mąki pszennej, używa się tylko mąki orzechowej i maizeny, musiałam więc go spróbować.
Dałam więcej przypraw korzennych, tak na wszelki wypadek, gdyby marchew jednak była wyczuwalna :) Upiekłam ciasto w dwóch foremkach, przełożyłam kremem cytrynowym i posypałam prażonymi płatkami migdałowymi.
Oryginalny przepis Bei
Ja właściwie nic nie zmieniłam poza większą ilością przyprawy korzennej:
Składniki
Na tortownicę 26cm
4 jajka
150-170g cukru (użyłam jasnego cukru muscovado)
2 łyżki kirschu
1 łyżeczka przypraw korzennych (cynamon, imbir, kardamon, goździki itp)
otarta skórka z 1 cytryny
250 g mielonych orzechów laskowych
250 g marchewki startej na drobnych oczkach
1 szczypta soli 3-4 łyżki maizeny
1 łyżeczka proszku do pieczenia (bezglutenowego)
Przygotowanie:
Żółtka ubić z cukrem, dodać kirsch, cynamon i skórkę z cytryny; następnie dodać marchew i orzechy, dobrze wymieszać. Białka ubić na sztywną pianę ze szczyptą soli. Dodawać po trochu do marchewkowej masy, na przemian dosypując też trochę mąki wymieszanej z proszkiem i delikatnie mieszając. Wlać masę do natłuszczonej tortownicy; wstawić ciasto do nagrzanego do 100°C piekarnika (na ten niższy, nie na środkowy poziom), podwyższyć temperaturę do 180°C i piec ok. 50 min. Jeszcze ciepłe ciasto można udekorować mieszając 200 g cukru pudru z 1 białkiem i 1 łyżka kirschu (lub bez białka, tylko dodając kirschu, lub tylko z sokiem cytrynowym np.); należy otrzymać gładką, dosyć gęstą masę a następnie, na polukrowanym cieście układamy marcepanowe marchewki :)
Smacznego!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
▼
2009
(61)
- ▼ października (5)
Wygląda rewelacyjnie ! W cieście marchewkowym najlepsze jest to, że przypomina leciutki piernik i jest niezwykle wilgotne :)
OdpowiedzUsuńHa, no właśnie, to w sumie Twoje ciasto, Szarlotku, zachęciło mnie do zrobienia czegoś z marchwi, niniejszym bardzo dziękuję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Oj... z kremem cytrynowym smakowalo pewnie wybornie! I ja chetnie sie kiedys na taka wersje skusze :) Ciesze sie, ze ciasto Wam smakuje :)
OdpowiedzUsuńA u nas tez bylo nieco 'warzywnie', gdyz upieklam ciasto z cukinia; mam nadzieje, ze za niedlugo tez je zamieszcze ;)
Pozdrawiam serdecznie!
PS. Sliczne zdjecie :)
Mi się ciasta marchewkowe bardzo kojarzą z piernikiem. Jestem fanem marchewki, więc zawsze przypadają mi do gustu.
OdpowiedzUsuńA co do kosmitów itd. Czasem przychodzi taki dzień ,że masz ochotę zjeśc coś czego na codzień nie lubisz ;) Też tak mam.
Beo, bardzo Nam smakowało. Tylko ten jeden kawałeczek udało się ocalić do zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńA ciasto cukiniowe też jeszcze na mnie czeka, nigdy nie próbowałam ale widziałam kilka razy i wpisałam na listę do zrobienia, czekam więc na Twoje ciasto cukiniowe :)
Dziwnograjku, ja się skusiłam właśnie dlatego, że miało być piernikowe w smaku, gdyby było marchwiowe w smaku, to bym nigdy nie spróbowała :)
Serdecznie pozdrawiam!
a ja podziwiam bardzo smakowite zdjęcie
OdpowiedzUsuńŚlicznie wygląda! Bardzo apetycznie, a to ciasto jest zupelnie bez maki?! Ciekawe, muszę wypróbować, a może dopiszesz tez przepis na krem cytrynowy? :-)
OdpowiedzUsuńCudo na talerzu. :) A ja też znam to ciasto, bo piekłam je w zeszłym roku i pamiętam doskonale, jak bardzo nam smakowało. :)
OdpowiedzUsuńKto Cie szantazuje Babeczko i kaze piec takie pysznosci? :)) Szkoda, ze mieszkam tak daleko bo chetnie wpadlabym na kawaleczek :))
OdpowiedzUsuńale obłędnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńWspaniale że mi je przypomniałaś, bo ja już u Bei się nim zachwycałam, a potem jak to niestety często bywa zapomniałam o nim :( Teraz to nadrobię :)))
OdpowiedzUsuńPamiętam, kiedy piekłam swoje pierwsze ciasto i był to właśnie marchewkowy torcik ku trwodze mojej rodzinki ;))) Całe szczęście zdał egzamin;)
OdpowiedzUsuńA Twoje wygląda pysznie!
Pozdrawiam!
Hm, wydawało mi się, że już odpowiadałam na komentarze, ciekawe co się stało? W każdym razie bardzo Wam za nie dziękuję.
OdpowiedzUsuńMargot, bardzo dziękuję :)
Aklat, tak, jest bez mąki, tylko orzechy i skrobia kukurydziana.
Co do kremu to jest problem bo ja go zmieszałam tak na oko. Użyłam mascarpone, cukru, limoncello, soku i skórki z cytryny. Wzięłam wszystkiego tyle, aby konsystencja i smak były odpowiednie. Spróbuj, napewno się uda :)
Małgosiu, wcale się nie dziwie, że tak długo pamiętacie, jest rewelacyjne :)
Majko, bardzo chętnie bym Cię ugościła, niestety tajemnicza siła zmiotła ciasto z talerza, na zdjęciu jest ostatni kawałeczek i już jak widać podziabany :)
Miętówko, dziękuję :)
Tilianaro, zrób, naprawdę warto!
Goś, hehe, ja też się bardzo cieszę, że spróbowałam tego ciasta, pomimo marchwiowej traumy sięgającej jeszcze czasów przedszkolnych :)
Serdecznie pozdrawiam!
:) Hihi piekłyśmy w tym samym czasie, ale ja ciut inne. Zdjęcia ni ma bo ciasto pojechało do Londynu :D
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcie !
Buziaki :*
Polko, a więc to nie tylko jak uległam presji marchewkowych wypieków na tylu blogach ostatnio :) Jestem pewna, że Twoje ciasto było równie pyszne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Fajne połączenie :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie do wypróbowania!
Uwielbiam ciasto marchwiowe a z kremem jeszcze nie jadłam - musi być pyszne!
OdpowiedzUsuńDzięki za inspirację :)
Anoushko, naprawdę polecam, sama się zachwyciłam :)
OdpowiedzUsuńMoniko, spróbuj, może Ci posmakuje. Ja nie jadłam jeszcze bez kremu i takie było pyszne, ale nie mam porównania :)
Serdecznie pozdrawiam!!
noi to ciasto się doczekało swojego debiutu w mojej kuchni :) ja zrobiłam je w jednym kawałku z polewą z lukru z cytryną oraz posypałam to płatkami migdałów. I muszę powiedzieć że smak ciasta idealnie się uzupełnia z kwaśnawo-słodką polewą ; ) córce dla której było głównie to ciasto niezbyt snakowało, mężowi smakowało ale bez rewelacji, mi smakowało już zjadłam 3 kawałki
OdpowiedzUsuń;) natomist mama męża się zachwycała. powiedziała że jest świetne ;).
a zamast skrobi kulurudzianej dałam zieniaczanej, zamiast kirshu , dałam rumu.
JEDNYM SŁOWEM CIASTO JEST SUPER ;)
To fajnie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to również był pierwszy raz z warzywnym ciastem i byłam pełna obaw co z tego wyjdzie :) Cieszę się, że Wam smakowało :)
A kiedy pieczesz bananowiec?
Pozdrawiam serdecznie!
Bananowiec miał być dzsiaj ale córcia wypatrzyła banany ;) i zwędziła jednego , ale chyba nie będę dłużej czekać i jutro upiekę ;) tylko po prostu zmniejszę porcję ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
mam pytanie co to jest ten kirch i maizena,gdzie mozna to kupic?
OdpowiedzUsuńŚwietny przepis. Dzięki za inspirację! Dziś przetestowałam.
OdpowiedzUsuńJa zamiast białego cukru dałam fruktozę, a zamiast kirchu whisky z Laosu (tylko taki kolorowy alkohol miałam w domu). Całość posmarowałam kremem, który zrobiłam z mascarpone, bananów, soku z cytryny i fruktozy. Dzięki temu złamana była delikatna goryczka ciasta i smak jest dopełniony.
Wcześniej nie wierzyłam, że można upiec ciasto bez grama mąki. Teraz będę testować poza marchewką także buraki, banany i fasolę. :)
Uwielbiam. Wspaniałe, cudowne. Ja zamiast orzechów często daje mąkę gryczaną, też super efekt i smak
OdpowiedzUsuń